Cześć!
Dzisiejszym postem rozpoczynam serię o planowaniu posiłków. Dla stałych czytelników bloga to może być zupełna nowość, w końcu przez kilka dobrych lat na blogu widniały same kilkuskładnikowe przepisy. Od kiedy zaczęłam wspominać o planowaniu posiłków na Instagramie (na który serdecznie zapraszam, jeśli jeszcze Was tam nie ma ?), pojawiło się sporo głosów, że chętnie zobaczylibyście te wszystkie informacje zebrane na blogu.
Dlaczego tradycyjne planowanie się u mnie nie sprawdziło?
Prawda jest taka, że planowania uczyłam się od zera. Jako samozwańczy człowiek-chaos, bez jakichkolwiek naturalnych zdolności do organizacji, przez kilka ostatnich lat starałam się w najbardziej logiczny i łopatologiczny sposób ogarnąć, jak działa to całe planowanie posiłków. Popełniłam po drodze większość (o ile nie wszystkie!) błędów, zniechęcałam się dziesiątki razy. Próbowałam tradycyjnego planowania i oszczędnych zakupów spożywczych. Owszem, póki miałam na to mnóstwo czasu i energii (jako dzienna studentka), szło całkiem nieźle. Niestety, kiedy w pewnym momencie nałożyły mi się zlecenia kulinarne, studia, obowiązki blogowe i po prostu życie, wszystkie tabelki i posegregowane kolorami posiłki po prostu przestały działać.
Słuchałam wszystkich mądrych rad, ale zawsze coś nie grało. Jeśli nie miałam czasu na gotowanie, odbijało się to na jakości posiłków. Jeśli chciałam zaoszczędzić, potrzebowałam więcej czasu na gotowanie. Nawet jak już miałam i czas i chęci, wymiotłam, uporządkowałam i okleiłam etykietami wszystkie zapasy, wydrukowałam i przetestowałam wszystkie szablony menu… Nadal nie miałam bladego pojęcia co wpisać w te pięknie zaprojektowane tabelki. Próbowałam też ,,inspirować się” jadłospisem innych osób, sposobami organizacji, radami, ale kończyło się na tym, że rzucałam wszystko i wracałam do spontanicznego gotowania. Może było droższe i mniej przemyślane, ale przynajmniej gotowałam to, co mi pasowało, na co miałam ochotę i nie musiałam przez cały tydzień być niewolnikiem tabelki.
Plan posiłków musi być dostosowany do Ciebie, nie odwrotnie!
Planowanie menu ma wiele zalet, o których nie chcę się rozpisywać, bo zapewne słyszeliście o nich już wiele razy. Na chłopski rozum – plan posiłków to oszczędność czasu, pieniędzy, stresu, zasobów… Ale brakuje tu jednego argumentu, który okazał się dla mnie decydujący. Planowanie pozwala zbudować od zera menu całkowicie według naszych zasad. Dokładnie takie jak chcemy i takie, jakiego potrzebujemy. Takie, które budujemy po cegiełce nie z przymusu, ale w zgodzie ze sobą. Takie menu, na które można spojrzeć z zadowoleniem i z ulgą. Ile razy pod presją czasu podejmujemy fatalne decyzje, które nijak się mają do wyborów, które podjęłaby nasza trzeźwo myśląca ,,wersja”. Za każdym razem jak przypomnę sobie ile kosztowały mnie nieprzemyślane przekąski na szybko i dania zamawiane na ostatnią chwilę, bo w lodówce przeciąg… Nie wiem czy dokładnie o to chodziło w idei tego gloryfikowanego spontanicznego życia.
Planowanie posiłków i w ogóle żywienie to chyba jeden z najbardziej polaryzujących tematów w świecie organizacji. Ciężko tu cokolwiek porównywać, bo nasze sytuacje mogą być diametralnie różne. Każdy ma inne przyzwyczajenia, gusta, alergie, nietolerancje, tryb życia, inny budżet, inną rodzinę, inne umiejętności, a nawet inny rozmiar lodówki, w której to całe jedzenie musi się zmieścić. To właśnie sprawia, że jeden plan drugiemu nierówny.
Pozwól, że zadam Ci kilka pytań…
Podczas mojej przygody z planowaniem natrafiłam na wiele ślepych uliczek. Przetestowałam masę strategii, które w ogóle się u mnie nie sprawdziły. Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że próbuję uczepić się metod, które nigdy nie miały prawa zdać egzaminu w moim przypadku. Gdybym na początku ustaliła, jak właściwie ma wyglądać efekt finalny tych organizacyjnych katuszy, wiedziałabym przynajmniej na czym stoję, i czy cel w ogóle został osiągnięty. Dlatego właśnie przygotowałam ćwiczenie, o które rozchodzi się cały ten post ?
Zastosujemy tu inżynierię wsteczną. Najpierw zerkniemy na różne aspekty życia, które mają wpływ na planowanie posiłków. Budżet? Inni domownicy? Jedzenie poza domem? Dania popisowe? Twoje ulubione narzędzia do planowania? Mam nadzieję, że w tym procesie wyłoni się – choćby luźny i niedopracowany, ale jednak – szkielet docelowego menu. Będzie wiadomo, na które aspekty warto zwrócić szczególną uwagę, w końcu jadłospis młodej Mamy i studentki pracującej na dwa etaty to niebo a ziemia!
Oczywiście, na niektóre pytania możesz nie znać jeszcze odpowiedzi. Może nie masz sprawdzonych narzędzi do planowania, bo nigdy tego nie robiłaś. Nie masz pojęcia, jaki budżet na jedzenie byłby dla Ciebie rozsądny, bo nie wiesz ile wydajesz obecnie. Nie jesteś w stanie określić jakie produkty najczęściej się u Ciebie marnują, bo nigdy nie zwracałaś na to szczególnej uwagi. I to wszystko jest jak najbardziej w porządku, wiesz przynajmniej, które kwestie wymagają więcej pracy. Można powiedzieć, że rozwiązujemy tak zawczasu problemy z planowaniem, zanim w ogóle zaczniemy planować. A, i jeszcze jedna rzecz. Nie ma tu złych i dobrych odpowiedzi! Najważniejsze, aby były w zgodzie z Tobą ? Dobrej zabawy i do ,,zobaczenia” w kolejnej części!
Pobierz Karty Pracy Wystarczająco Dobry Plan Posiłków
P.S. Możesz się zastanawiać dlaczego plan został nazwany ,,wystarczająco dobrym”. To z dedykacją dla wszystkich perfekcjonistów, którzy muszą się łapać na snuciu wybujałych planów. Planów, które nigdy nie zostają wdrożone w życie (owszem, mówię też o sobie ?♀️). Inspirowanie się wyidealizowanym obrazem planowania w social media też zapewne tutaj nie pomaga. Ale chyba najważniejsza rzecz, o której musiałam się przekonać na własnej skórze… Poza perfekcją, jest wiele innych wspaniałości, którymi powinien się cechować plan. Może być na przykład wykonalny, życiowy, praktyczny, elastyczny, pomocny i niewywołujący łez frustracji. Po prostu wystarczająco dobry ?
2 komentarze
Moja droga tez była długa i trudna odnośnie planowania posilkow. Doszłam do takiego momentu, ze mam dwa patenty. Pierwszy to korzystanie z całych gotowych jadłospisów z blogów dietetyków i układanie własnych wzorów które mi pasują. Z lista zakupów. Na dany sezon. Wtedy robimy to raz i wykorzystujemy, ewentualnie zamieniamy coś. Drugi to planowanie na dni w których gotuję na dwa-trzy dni i planowanie głównie obiadów. Reszta sama się może nawinąć spontanicznie jak nie będzie czasu, bo wiem co lubię jeść na sniadanie, kolacje i w środku dnia. W moim przypadku to są trzy dni gotowania w tygodniu, czasem dwa i jest miejsce na zjedzenie czegoś na mieście raz / dwa razy w tygodniu.
Świetne propozycje, używanie gotowych jadłospisów to ogromna wygoda, bo nie dość, że wszystko jest zaplanowane tak, aby nic się nie marnowało, to jeszcze pod względem odżywczym wszystko jest świetnie rozplanowane 😍